poniedziałek, 25 października 2010

Polityka nienawiści

O czym my w ogóle mówimy?
 Patrząc przez ostatnie dni na poziom debaty w mediach zastanawiam się o czym rozmawiają Ci ludzie zarabiający niezłe sumki z naszych podatków. "Debata" doszła do tak niskiego poziomu, że oglądanie tego cyrku stało się nie do zniesienia. Wiem, że żerowanie na najprostszych emocjach to rodzaj politycznego marketingu, bo przecież głupi ludzie to łykną, ale gdzie jest granica bezsensowności takiego stanu rzeczy? Kiedy wreszcie ludzie przejrzą na oczy, że to czy ktoś zabił jednego działacza danej partii nie wpływa zupełnie na ich życie?

Paranoja
 Jak to możliwe, że w czasach kryzysu, gdy państwo stale zadłuża swoich obywateli Premier, Prezydent i liderzy prawie wszystkich partii zajmują się jakimś zabójstwem i tym kto prowadzi "politykę nienawiści"? Najbardziej rozbawił mnie postulat Pana Kaczyńskiego, który chciał aby powołać komisję śledczą w sprawie łódzkiego zabójstwa. Oczywiście jest to zrozumiałe, ponieważ posłowie mogliby dodatkowo dorobić, a i znów działoby się coś "ciekawego".

Borowiki dla każdego, za darmo, bo państwowe
 Rozumiem, że niektóre osoby w państwie powinny być chronione ale przyznawanie ochrony zwykłym posłom (i ich zgoda na nią) jest co najmniej dziwne. Jednak obyczaj nakazuje, że jak coś dają za darmo (za pieniądze nas, podatników) to się bierze. A nóż się przydadzą do noszenia siatek gdy będzie trzeba pojechać do sklepu czy po hamburgera? Nie wierzę, że władza na prawdę boi się ludu aby musieć stosować aż takie środki.

A na świecie wiele się dzieje
 W czasie gdy u nas w wiadomościach mówi się o tym kto z kim jest na Ty, a kto nie na świecie dzieje się dużo ciekawych rzeczy. We Francji ludzie wychodzą na ulice, a mimo to rząd wprowadza reformy. Rozpatruje się przyłączenie Serbii do UE oraz zmianę nowe zapisy w traktacie Unii Europejskiej planowane przez Francję i Niemcy ale u nas praktycznie nic o tym nie słychać. Takich informacji trzeba się doszukiwać w Internecie. Zastanawiam się kiedy ludzie zaczną się wreszcie interesować sprawami, które dotyczą bezpośrednio ich samych jak np. planowane zmiany w ustawie emerytalnej, a nie teatrzykiem politycznym. Może jednak jesteśmy takim narodem, który po prostu żyje tabloidami?